Moja Ratafia trochę odbiega od ogólnego kanonu ratafiowego, bo każdy owoc trafił do odrębnego słoika. Trochę tak się stało, ze względu na brak dużego słoja, a trochę na fakt, że można każdego smaku spróbować oddzielnie. Wszytko i tak trafi do jednego gąsiora na co najmniej rok. Ilość rodzajów owoców, a co za tym smaków i słoików, na dzień dzisiejszy nie jest znana, bo jeszcze nie dojrzały chociażby jabłka i gruszki. Ratafia to jedna z moich ulubionych nalewek.
Przepis (dla jednego słoika) to:
250 g owoców
2 czubate łyżeczki cukru (20g)
szklanka spirytusu 60%
Wykonanie:
Tak też bierzemy owoce, zasypujemy cukrem, a następnie alkoholem. Wskazane jest mieszanie słojem co jakiś czas. Przepis powtarzamy aż do pierwszych przymrozków. Następnie (miesiąc po zalaniu ostatnich owoców) wszystko filtrujemy i zlewamy do jednego gąsiora. Po roku mieszanina nastawów jest już pyszną ratafią.
Tak też bierzemy owoce, zasypujemy cukrem, a następnie alkoholem. Wskazane jest mieszanie słojem co jakiś czas. Przepis powtarzamy aż do pierwszych przymrozków. Następnie (miesiąc po zalaniu ostatnich owoców) wszystko filtrujemy i zlewamy do jednego gąsiora. Po roku mieszanina nastawów jest już pyszną ratafią.
Zaczynamy najczęściej od truskawek:
Potem już zależy od dojrzewania owoców, u mnie były wiśnie i śliwki:
Potem maliny, rządek słoików rośnie:
Takie brzoskwinie wpadły mi w ręce, te kroilmy w mniejsze kawałki
Potem były borówki i agrest:
Takie brzoskwinie wpadły mi w ręce, te kroilmy w mniejsze kawałki
Potem były borówki i agrest:
I na końcu porzeczka:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz